Cztery tygodnie od momentu wyborów wystarczyły. Ujawnił się prawdziwy pisowski ogląd świata, ten sam (przypominam), jaki obowiązywał w latach 2005-2007. Elementy tego oglądu są następujące:
- Władza jest wszystkim, dlatego – zgodnie z zasadą, że Paryż wart jest mszy – każde działanie, które prowadzi do tego celu, jest moralne.
- Obietnice – nawet nierealne – to dobry środek. Zwycięzców przecież się nie sądzi – jak mawiał pewien niemiecki wódz.
- Korupcja polityczna – kupowanie poparcia poszczególnych grup elektoratu proli (prole – określenie Orwella) – oczywiście. Będziemy budować kopalnie i energetykę węglową. Nieważne, że nasze kopalnie są nieefektywne, a elektrownie zanieczyszczają środowisko.
- Kłamstwa. Jest ich tak wiele i tak wiele już na ich temat napisano, że szkoda się powtarzać. Tylko przypomnę hasła: „Polska w ruinie”, „Polska z dykty”, „odbudowa narodu i państwa”.
- Straszenie społeczeństwa – poprzez wskazywanie na uchodźców i choroby, które przywiozą ze sobą oraz na niebezpieczeństwo (nawet minimalne) terroryzmu islamskiego – to instrument do wykorzystania.
- Pogarda dla proli, dla których Trybunał Konstytucyjny, niezależne sądownictwo i wolność słowa oraz wypowiedzi artystycznej nie mają ponoć żadnego znaczenia. Prole nie są uświadomieni społecznie, zajmują się wyłącznie zaspokajaniem podstawowych potrzeb – dlatego kupią każdą bzdurę podszytą emocjami nienawiści. Tak twierdzi „klasyk” pisowskiej nowomowy, od kilku dni „wiceminister kultury” (?) Jacek Kurski.
Ten ogląd świata i Polaków uzasadnia każde oszustwo – byle podlane nacjonalizmem. Nacjonalizmem, którego nie akceptował „Święty” PiS-u Lech Kaczyński. Ale Lech Kaczyński spoczywa na Wawelu.
Ministerstwo prawdy oraz ministerstwo miłości (por. Orwell 2015) rządzącej partii sułtańskiej (na co wskazuje także prof. Jadwiga Staniszkis) już podjęły działania dla umocnienia władzy. Przyświeca im hasło: władzy raz zdobytej już nie oddamy, nie popełnimy błędów z lat 2005-2007. Ministerstwa te mają swoje legiony janczarskie.
Na czele jednego z nich stoi Andrzej Duda – sin duda (niewątpliwie) niebędący prezydentem wszystkich Polaków. Ma on wsparcie w swojej Kancelarii i w mediach finansowanych z zawłaszczonych środków SKOK. Kancelaryjni janczarowie dowodzą, że złamanie norm art. 42, 139 i 173 (oraz innych) nie jest naruszeniem Konstytucji RP, lecz jej ochroną. Ministrowie Szczerski, Dera i inni z legionu prezydenckiego solidnie trudzą się, aby dowieść, że złamanie norm konstytucji jest działaniem w jej interesie i że Andrzej Duda w 2011 r. nie powiedział tego, co powiedział odnośnie procedur ułaskawiania.
Drugi legionem janczarów sułtana dowodzi Beata Szydło. Czołowi oficerowie tego legionu (i wspomnianych ministerstw prawdy i miłości) to: Piotr Gliński. Jarosław Gowin (ks. prof. Tischner w grobie się przewraca), Mariusz Błaszczak, Witold Waszczykowski, wspomniany Jacek Kurski i pomniejsi paszowie.
Trzeci legion janczarów – to oficerowie partii zewnętrznej działający w mediach: Tomasz Sakiewicz, Jacek i Michał Karnowscy, Paweł Lisicki, Tomasz Wróblewski, Piotr Skwieciński i jeszcze wielu innych.
Ostatnio modny serial „Wspaniałe stulecie”, choć słusznie narzekają nań historycy i znawcy kultury osmańskiej, w mniejszym stopniu fałszuje obraz świata niż to, co prezentuje pisowskie ministerstwo prawdy.
W następnym wpisie – wieloodcinkowym – będę przypominał czyny IV RP z lat 2005-2007. Pozwoli to, tak myślę, przewidzieć dalsze posunięcia sułtana i jego janczarów. Wykorzystam w tym celu swoje archiwum zawierające ponad 50 tyś. pozycji.