Deficyt empatii i moralny nihilizm – VII odc. sagi PiS-landii

  Polskie społeczeństwo ma poważny kłopot z empatią, czyli z odzwierciedlaniem uczuć i emocji innych ludzi oraz współodczuwaniem z nimi. Współodczuwaniem, które jest czynnością szczególnie istotną w sytuacji problemów i trudności (kłopotów), które przeżywa każdy człowiek w różnych okresach swojego życia. Jak stwierdza Joachim Bauer (w pracy “Empatia”), zdolność wyrażania empatii i współczucia stanowi ważny warunek tworzenia sympatycznej, sprzyjającej aury (atmosfery) społecznej.

     Pierwotnym podmiotem empatii jest jednostka, ale warunkiem koniecznym dla jej ukształtowania i rozwoju jest środowisko społeczne jako kontekst. Problem deficytu empatii nie wynika bowiem z genetycznych uwarunkowań, gdyż mając podstawę w biologii mózgu (neurony lustrzane) stanowi produkt doświadczeń społecznych – zarówno wczesnodziecięcych (w ramach procesów socjalizacyjno-wychowawczych) jak i doświadczeń osób dorosłych.   Między rozwojem empatii a środowiskiem społecznym istnieją liczne interakcje tworzące pętle oddziaływań zwrotnych. Bez doświadczeń społecznych empatia  się nie rozwinie i nie będzie funkcjonowała jako regulator więzi społecznych sprzyjający  ich tworzeniu, podtrzymywaniu i/lub rekonstruowaniu. Konsekwencje jej deficytu  w przypadku dorosłych są rozliczne – zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i w wymiarze grupowym. Są nimi:

a] brak  wrażliwości, rozumienia oraz uwzględniania potrzeb innych ludzi prowadzący do ich przedmiotowego  i/lub instrumentalnego traktowania;

b] wysoki poziom nieufności i lęku (lub nawet wrogości) w relacjach społecznych, uogólniona niechęć i/lub wrogość wobec obcych grup etnicznych, narodów i kultur  – co sprzyja postawom ksenofobii częstokroć przemieniającej się w agresję;

c] wyraźne deformacje  emocji moralnych w obszarze zachowań prywatnych i publicznych oraz oportunizm i koniunkturalizm połączone z niechęcią do działań prospołecznych;

d] mowa (retoryka) nienawiści w stosunku do każdej odmienności oraz stereotypizacja stosunku do nich połączona z wezwaniami do agresji;

e] piętnowanie wszystkich, którzy mają  jakiekolwiek odmienne cechy i  próby wykluczania takich osób z jedynej “słusznej” wspólnoty (“niech mi się nie pokazują na oczy…. fizycznie lub psychicznie niepełnosprawni, dzieci z zespołem Downa, homoseksualiści, innowiercy, o odmiennym kolorze skóry  (niepotrzebne skreślić) itp.;

f] koncentracja na wąsko rozumianym interesie własnym – rodziny lub  wąskiego środowiska kulturowego  oraz narodowego (Polak=katolik);

e] wysoki poziom malkontenctwa i pesymizmu;

e] wysoki poziom zachowań i emocji określanych przez psychologów jako zawiść (odpowiednik angielskiego envy).

Wszystkie wymienione tutaj konsekwencje deficytu świadczą o tym, że empatia odgrywa istotną rolę w stanowieniu i rozwoju społeczeństwa i/lub przekształcania jednostek i mikrospołeczności we wspólnotę ludzi o przynajmniej elementarnym poziomie moralności prospołecznej.

   Ważnym elementem naszego zachowania w różnorodnych sytuacjach są intuicje moralne. One działają szybciej niż jakiekolwiek rozumowanie moralne. Ich dodatkową właściwością jest, że łatwo je wzbudzać przy użyciu odpowiednio konstruowanych przekazów nasyconych empatią (bądź jej pozbawionych) lub reakcji emocjonalnych bazujących na odczuciu niechęci (a nawet ksenofobii) bądź strachu i zagrożenia. Przy braku empatii i w następstwie tegoż braku powstaje sytuacja, w której naszym intuicjom towarzyszą i utrwalają się niekorzystne dla klimatu społecznego reakcje afektywne. One w połączeniu z intuicjami kształtują oceny i osądy moralne. Negatywne reakcje afektywne przesądzają o negatywnie ostrych ocenach i osądach pobudzając odpowiednie nieprzyjazne lub wrogie zachowania – symboliczne lub fizyczne. Szeroko o tym pisze Jonathan Haidt w pracy “Prawy umysł. Dlaczego dobrych ludzi dzieli religia i polityka?”

     Empatia wymaga posiadania i posługiwania się wyobraźnią społeczną, gdyż wpływa na poziom inteligencji i świadomości emocjonalnej i społecznej członków zbiorowości oraz na sprawności społeczne. Jest ona potrzebna, ponieważ – jak twierdzi C. W. Mills, w praktyce życia społecznego pojawiają się liczne sytuacje psychoemocjonalne jako nieuchronny, choć często niezamierzony i nieprzewidywany rezultat działań człowieka. Aby wyobraźnia społeczna mogła odegrać swoją rolę wymagane są – na poziomie jednostkowym i grupowym: a] empatia pierwotna – współodczuwanie z inną osobą lub zbiorowością oraz wychwytywanie niewerbalnych sygnałów emocji; b] trafność empatyczna – rozumienie myśli, uczuć i intencji innych; c] dostrojenie czyli uważne słuchanie i uwzględnianie stanów emocjonalnych partnerów.

   Istnieje wystarczająco dużo dowodów, że z wyobraźnią społeczną obywateli PiS-landii jest kiepsko.  Uwaga ta dotyczy  zarówno  sytuacji życia codziennego (np. poczynając od osób kierujących pojazdami mechanicznymi pod wpływem alkoholu lub narkotyków, poprzez uczestników  oszukańczych operacji handlowych i gospodarczych,  kończąc na zachowaniu wobec niepełnosprawności fizycznej lub psychicznej  oraz odmienności w realizowaniu stereotypowych ról Polaka itd., Obejmuje również  sytuacje o  charakterze społeczno-publicznym (np. uległość wobec haseł wrogości, korupcja polityczna, sytuacja tzw. ślepoty pozauwagowej (wg. cytowanego w innych wpisach tego blogu Daniela Kahnemanna).

   U dużej części społeczeństwa polskiego można zaobserwować deficyty wszystkich wyżej wskazanych elementów społecznego zachowania. I co gorsza, owe deficyty pogłębiają się na skutek świadomie prowadzonych akcji upowszechniania strachu, wrogości i nienawiści oraz dezawuowania empatii (także tej empatii chrześcijańskiej). Wystarczy przypomnieć wypowiedzi Wielkiego Brata we wrześniu 2015 r. o uchodźcach jako nosicielach chorób i brudu  lub wypowiedzi wielu funkcjonariuszy partii wewnętrznej i zewnętrznej  sprawującej władzę w PiS-landii (podobnych do wypowiedzi nazistów o Żydach w latach 20. i 30. XX wieku). Za “cnotę” znowu uchodzi endecka (autorstwa Romana Dmowskiego) teza o wyższości egoizmu narodowego. W konsekwencji narasta stan, opisany przez Hobbesa słowami, wedle których człowiek człowiekowi jest wilkiem. (Jest to obelga dla wilków, gdyż – wbrew potocznemu mniemaniu – są to zwierzęta o dużej inteligencji społecznej, często większej niż ludzie z defektami empatii).

     Mniejszość Polaków – sprawujących jednak władzę duchową i ideologiczną – narzuca dezintegrującej się (niestety) wspólnocie społeczno-narodowej następujące przeświadczenie: wszelkie problemy i kłopoty Polski są problemami Europy i to ona (Europa) ma je rozwiązywać ku chwale i na pożytek Polaków (należy się nam – obrońcom przedmurza chrześcijańskiego), natomiast problemy ogólnoeuropejskie nie są i nigdy nie będą problemami Polaków i z tego powodu nie należy oczekiwać polskiego udziału w ich rozstrzyganiu (jesteśmy wszak suwerenni i „wstajemy z kolan”). To przeświadczenie w dużej mierze odpowiada charakterystyce (przedstawionej przez R. K. Mertona) społecznych postaw takich jak wycofanie (“nie wychylać się” i “moja chata z kraja”) rytualizm (zwłaszcza zaś oportunizm i koniunkturalizm) oraz bunt (tutaj  zaś  “antysystemowość” jako centralna cnota zarówno PiS-u jak i Kukiz-15). Następstwem ww. postaw jest resentyment moralny. Tenże resentyment jest również specjalnie wywoływaną reakcją afektywną. Wspomniane postawy oraz resentyment są w PiS-landii traktowane jako najważniejsze wartości społeczne, podobnie jak w niektórych innych krajach tzw. grupy wyszehradzkiej (jeżeli w ogóle to określenie oznacza jakąkolwiek wspólnotę interesów i wartości).

    Brak empatii jest szczególnie uderzający w kraju katolickim. Jak wskazują wyniki badań  przeprowadzane przez Geerta i Gerta Hofstede (“Kultury i organizacje”), a także badania w ramach WVS i EVS (Światowego/Europejskiego przeglądu wartości – np. badania Ronalda Ingleharta) oraz polskie badania (m. in. prof. Krystyny Skarżyńskiej, prof. Radosława Markowskiego i in.), mamy do czynienia z zadziwiającym paradoksem: wyznawcy religii pretendującej do miana “powszechnej” (tyleż bowiem znaczy  greckie słowo “katolikos”) wykazują znacząco mniejszy poziom empatii niż wyznawcy innych religii chrześcijańskich i niechrześcijańskich. Ten fakt oznacza, że nauczanie Kościoła Rzymsko-Katolickiego bardzo słabo zakorzeniło się w systemie wartości dużej części jego wyznawców w naszym kraju. Jest to poważny problem dla tegoż kościoła, tym bardziej istotny, jeśli uwzględni się okoliczność, że dotyka nie tylko wiernych, ale także jego duchownych z niższych i wyższych szczebli władzy kościelnej. Papież Franciszek, a także Benedykt XVI, wielokrotnie podkreślali, że empatia to jedna z najważniejszych cnót katolika. Mówił i pisał o tym również wcześniej idol Polaków – Jan Paweł II. Używam terminu “idol”, gdyż dobrze opisuje polską praktykę powoływania się na Jana Pawła II przy jednoczesnym braku elementarnej znajomości i refleksji dotyczącej jego nauk – także wśród części duchowieństwa.

    Apele i słowa zwierzchników KRK to jedno, a praktyka odsądzająca empatię od czci i godności – to drugie. Pospolitość skrzeczy i wytycza drogi działania politycznego i społecznego, gdyż  PiS oraz Radio Maryja i TV Trwam – mieniąc się arcykatolickimi –  szerzenie kłamstwa, obłudy i pomówień oraz nienawiści  do  wszystkiego, co nietradycyjne, traktują jako swoją misję w narodzie. Narodzie,  którego niektórzy przedstawiciele chcieliby intronizować Chrystusa jako króla Polski. Chrystus, aby pełnić tę godność musiałby jednak stać się polskim nacjonalistą.

 W ramach ostatecznego  symbolicznego podsumowania  niszczącej empatię  „Dobrej Zmiany” powinno ulec zmianie godło Polski: zamiast Orła Białego właściwy byłby  uśredniony obraz (portret)  typowego uczestnika awantur z różnych “kotłów” i “żylet” polskich stadionów piłkarskich. (Nie używam tutaj afektywnego określenia „kibol”)  Przecież są to „patrioci-sojusznicy” PiS-u – składający przysięgi na Jasnej Górze,  defilujący ze swoimi proporcami w katedrze katolickiej i korzystający ze wsparcia części kościoła instytucjonalnego w Polsce.  Z tego powodu nie można ograniczać i karać za mowę nienawiści (tak decyduje Wielki Brat), gdyż byłoby to ograniczenie wolności słowa, a „patrioci-sojusznicy” staliby się niemi, a przez to – nieprzydatni. W ramach tej wolności wolno szerzyć groźby, i dlatego ich kolektywny autor powinien stać się godłem Polski. Niemcy w latach 30. XX wieku zastąpili swojego czarnego orła swastyką, to i my możemy być świadkami takiego działania w ramach „Dobrej Zmiany”.