Marionetki i wisielcy czyli teatrzyk sułtana Jarosława

   Jarosław Kaczyński odkrył u siebie nową pasję – pasję do robótek ręcznych i inszych  rozrywek. W tej kampanii, jak to określają Hiszpanie,  lubi hacer ganchillo (albo: hacer aguja) tj. szydełkować. W poprzedniej (tj. prezydenckiej) polubił grę na dudach – instrumencie podwójnym.

    Ale jak to z upodobaniami Wodza (El Jefe, lub Comandante) bywa, szybko się nuży i zmienia zabawki. Przed szydełkowaniem i graniem na dudach było tabletowe transmitowanie przemówienia „technicznego premiera” Glińskiego. Zabawką był oczywiście tablet  i całe jego wyposażenie oraz osoba (socjologa!!!) jako kandydata (najpierw) na owego premiera, potem zaś na prezydenta Warszawy (w 2013 r. przy okazji referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz).  Robótki, zabawki i inne przybory zostają odstawione do kąta. Ale to i tak nienajgorszy ich los –  leżą i pokrywa je  tylko kurz. Wystarczy je przetrzeć lub przetrzepać i przypomnieć, kto nimi włada. Można to zrobić nawet pod osłoną nocy, pozornie w skrytości, ale z pokazaniem otoczeniu, kto tutaj rządzi.

Gorzej bywa , gdy Comandante zmienia reguły gry – opuszcza warszawsko-żoliborski plac zabaw i udaje się do teatru lalkowego.  Wówczas zabawki okazują się być marionetkami. A z marionetkami to już tak jest, że – jak powiadał Stanisław Jerzy Lec – łatwo je zamienić w wisielców, ponieważ sznurki już są. Laleczka Aguja-Beata zdaje sobie z tego sprawę i dlatego powiada, że PiS-presidente ma zawsze rację. Prezydentowi Wątpliwemu przypomniano tę normę w trakcie owego wieczorno-nocnego spotkania; dlatego już wetuje ustawy, choć na ich merytorycznych i prawnych aspektach się nie zna. Ale mus to mus: el Jefe zadecydował. Na razie tylko jedna laleczka, o wdzięcznym imieniu Antoni, podskakuje i podryguje. Do czasu, gdyż owe wyskoki nie  wynikają z buntu laleczki, lecz z decyzji i woli Comandante.  Zajdzie potrzeba, to i jej sznurki się skróci lub zamieni na  solidniejsze wiązania. Była tylko jedna taka laleczka (o imieniu Kazimierz), która uwierzyła, że  z pozycji marionetki może wyzwolić się na samodzielność premierowania. Skończyła jako (symboliczny) wisielec i już nie podskakuje. Inne marionetki w teatrzyku PiS-kukiełek nawet nie udają, że są czymś innym niż marionetkami. Ich głosy i opinie to echo wypowiedzi Comandante. Posłuchajcie  laleczek Joachim  (poco a poco przypominającej laleczkę Ribbentropp ze spektaklu Dritte Reich) lub Jacek (od króla Sasa). Nikt przecież nie śmie zagrać przy Jankielu (perdón! Jarosławie) i to, co błędnie bierze się za tych kukiełek głosy, w istocie jest echem oracji el Jefe.

Podobnie będzie i teraz: Aguja będzie premierem, albo i nie będzie, prezydent będzie miał coś do gadania, albo pozostanie mu funkcja pilnowania dekoracji i baczenia, aby w Polsce nie pojawiło się nic, co mogłoby zaćmić geniusz Sułtana z Żoliborza (wg określenia jednej z nielicznych laleczek – Ludwik jej było – której udało się urwać ze sznurków i nawet ocalić życie).

Marionetki są, sznurki również, w przypadku niesubordynacji wystarczy uruchomić zapadnię politycznego niebytu. Widownia siada, zaczynamy przedstawienie pt. „IV RP –  odc. II Odbudowa Polski z ruin„.