I.
Po rocznej przerwie – z powodu choroby – kontynuuję redakcję sagi PiS-landii. Rok przerwy nie zdezawuował wyrażanych tutaj opinii. Nadal są one aktualne, a niektóre z nich jeszcze bardziej są na czasie niż poprzednio. Przypomnę, że w siódmym odcinku sagi omawiałem kwestię stopniowego zaniku empatii i wrażliwości społecznej i rosnącego nihilizmu moralnego w kraju rządzonym przez Wielkiego Brata i jego oficerów do zadań specjalnych. Dzisiaj, na podstawie wydarzeń z ostatniego roku, można powiedzieć, że sytuacja w PiS-landii i w obozie władzy jest jeszcze gorsza niż rok temu, a empatii i moralności jest coraz mniej. Destrukcja moralna społeczeństwa wkroczyła na „wyższy” stopień. Najsilniej w obozie władzy (przez który rozumiem partię wewnętrzną czyli głównych decydentów oraz partię zewnętrzną – czyli tę część mediów i elektoratu, które twardo opowiadają się za PiS-em). Obóz ten demonstruje żądzę władzy i zamiar jej utrzymania za wszelką cenę. Ujawniają się i radykalizują postawy i zachowania określane mianem destruktywnej psychopatii. I o tym dalej będzie mowa.
Terminy „psychopata, psychopatia” w języku potocznym mają wyłącznie pejoratywne znaczenie i służą do oznaczania zachowań antyspołecznych i kryminalnych. Dokonuje się zatem redukcja ich znaczenia tylko do jednego z wymiarów zagadnienia. Warto mieć na uwadze, że z tymi pojęciami i określanymi przez nie sytuacjami dzieje się to samo, co z pojęciem „stresu”. Też przez długi czas termin”stres” służył do określania wyłącznie sytuacji niszczących i szkodliwych. Dzisiaj, na podstawie wyników badań wielu dyscyplin psychologicznych, kognitywistycznych i neurokognitywistycznych już wiemy, że nie jest to zjawisko jednorodne. Ma przynajmniej dwa wymiary: destruktywny – określany mianem „dystresu” oraz konstruktywny występujący pod nazwą „eustresu”. Ten drugi sprzyja sprawczości, innowacyjności oraz aktywności i osiąganiu możliwie najlepszych wyników w wielu formach indywidualnej i społecznej aktywności.
Podobnie rzecz się ma z psychopatią i psychopatami i także tutaj – tak jak w przypadku stresu – pojawiło się wiele nieporozumień i błędnych opinii. Dlatego dalsze analizy sposobu rządzenia PiS-landią poprzedzę przedstawieniem najważniejszych naukowych ustaleń dotyczących psychopatii jako pewnej cechy i/lub dyspozycji osobowości (jednostkowej i grupowej) i jednocześnie jako zjawiska społecznego. Wykorzystam tutaj badania Simona Barona-Cohena oraz Kevina Duttona oraz wyniki badań z takich dziedzin wiedzy jak szeroko rozumiana psychologia i antropologia, neuronauka i socjologia. Z konieczności ten odcinek będzie wiec dłuższy niż poprzednie.
II.
Po pierwsze -
wg PCL-R (Psychopathy Checklist Revised: podstawowe narzędzie do badania psychopatów) psychopatia jest złożonym zaburzeniem osobowości, na które składa się wiele powiązanych ze sobą elementów tworzących cztery wymiary: interpersonalny, afektywny, behawioralny i antyspołeczny. Wymiar interpersonalny tego zaburzenia przejawia się w: a] łatwości wysławiania się i powierzchownym uroku; b] przesadnym poczuciu własnej wartości; c] patologicznej kłamliwości, skłonność do oszukiwania, manipulacji i matactwa. Wymiar afektywny wskazuje na: a] brak wyrzutów sumienia i brak poczucia winy; b] płytkość uczuć, chłód emocjonalny i brak empatii; c] brak poczucia odpowiedzialności za własne czyny. W wymiarze behawioralnym stwierdza się: a] ciągłą potrzebę stymulacji ze względu na dużą podatność na znudzenie; b] pasożytniczy (na koszt innych osób) styl życia; c] brak realistycznych celów długoterminowych; c] impulsywność i niedostatek jej kontroli; d] nieodpowiedzialność i ponownie brak poczucia winy jako podstawy odpowiedzialności za własne działania. Wymiar antyspołeczny oznacza: a] słabą kontrolę zachowania; b] problemy z zachowaniem we wczesnym wieku; c] przestępczość w okresie niepełnoletności; uchylenie zwolnienia warunkowego; d] przestępczą wszechstronność. Ten ostatni wymiar nie jest stałym elementem psychopatii rozumianej jako zaburzenia i/lub zbiór dyspozycji osobowości indywidualnej i społecznej.
Po drugie
- należy odróżniać psychopatię od antyspołecznego zaburzenia osobowości (w skrócie APD). Mogą stykać się ze sobą i mają pewien obszar wspólnych cech określających zachowanie, ale są też między nimi istotne różnice – zwłaszcza w intensywności i dynamice ujawniania się owych wspólnych właściwości.. Antyspołeczne zaburzenie osobowości (wymiar antyspołeczny) jest tylko jednym z czterech aspektów omawianego zaburzenia i silnie manifestuje się u przestępców kryminalnych i seksualnych, a także dość często splata się z obniżonym poziomem intelektu. Osób o tym typie zaburzenia jest 3-4-krotnie więcej niż psychopatów niekryminalnych, co oznacza, że psychopata wcale nie musi naruszać norm współżycia społecznego. Najbardziej groźni dla społeczeństwa – seryjni mordercy, dewiacyjni przestępcy seksualni i sprawcy innych kryminalnych czynów mogą być psychopatami, ale czynnikiem determinującym zachowania i działania takich osób jest wspomniane APD, a nie pozostałe wymiary analizowanego zaburzenia osobowości. Jak stwierdza prof. J. Newman – za psychopatów uznaje się często zwykłych kryminalistów i przestępców seksualnych, których zachowanie jest odzwierciedleniem pierwotnych czynników społecznych lub problemów emocjonalnych, lepiej poddających się terapii niż psychopatia.
Po trzecie
- wg prof. Helen Morrison – los i sytuacja psychopatów zależy od wielu czynników, w tym od odziedziczonych genów, pochodzenia, doświadczeń z wczesnego dzieciństwa i okresu dojrzewania, edukacji, inteligencji i okazji – oraz tego, jak na nie reagują.
Po czwarte
- w sferze zachowań psychopatycznych (podobnie jak w przypadku stresu) mamy do czynienia z odmianami konstruktywnymi (funkcjonalnymi) oraz destruktywnymi (dysfunkcjonalnymi). Na pozór osoby psychopatyczne są zupełnie zwyczajne, ale – jak stwierdzają liczni badacze – nigdy nie wiadomo, na co się trafi, jeśli zadrapie się powierzchnię i zajrzy do środka. Granica między psychopatią funkcjonalną a dysfunkcjonalną wynika nie tyle z obecności cech psychopatycznych, lecz raczej z ich natężenia i kombinacji, w jakich te właściwości występują. Psychopaci funkcjonalni nie manifestują w sposób antyspołeczny swojej obecności i dzięki temu mogą odnosić znaczące sukcesy w różnych wymiarach – zawodowym, biznesowym, politycznym i artystycznym – swojej aktywności życiowej.
Na podstawie PPI (czyli Psychopatic Personality Inventory – najbardziej całościowego kwestionariusza/testu do badania psychopatii) można przyjąć, że zarówno psychopaci funkcjonalni (konstruktywni) i dysfunkcjonalni (destruktywni) mają na „wyposażeniu” swojej osobowości zdolności i gotowość do: 1. makiawelicznego (manipulatorskiego) egocentryzmu (ME); 2. impulsywnego nonkonformizmu (IN); 3. eksternalizacji (czyli zrzucania na inne osoby lub okoliczności zewnętrzne) winy (Blame Externalization – BE); 4. beztroskiego braku planowania (Carefree Nonplanfulness – CN); 5. nieustraszoności (Fearlessness – F); 6. umiejętności wykorzystania potencjału społecznego – czyli wpływu na otoczenie (Social Potency – SOP); 7. odporności na stres (Stres Immunity – STI) i 8. bezduszności czyli braku empatii (Coldheartedness). Posługują się nimi jednak w różny sposób – niektóre z nich wykorzystują częściej, intensywniej i z większą dynamiką, a inne sporadycznie i w minimalnym zakresie. Psychopaci funkcjonalni są skłonni i zdolni do ograniczania intensywności i częstotliwości korzystania z owych predyspozycji – zwłaszcza zaś zdecydowanie ograniczają rolę czwartej z wymienionych, dysfunkcjonalni tego nie potrafią lub nie chcą ograniczać. Przyczyna tej różnicy tkwi w stopniu nonkonformizmu, impulsywności i samokontroli podejmowanych działań. Najlepsze osiągnięcia mają ci, którzy posługują się nimi w sposób umiarkowany, bliższy średniej niż biegunowi skrajnie wysokiemu lub skrajnie niskiemu.
Po piąte
- liderzy (którymi mogą, a niekiedy muszą być psychopaci funkcjonalni) w dziedzinach takich jak polityka, biznes, kultura i sztuka, nauka, administracja i służby specjalne itp. przekształcają osiem wyżej wymienionych wymiarów w takie bardziej szczegółowe się dyspozycje i sprawności jak:
- charyzma
- pewność siebie
- umiejętność wywierania wpływu
- dar przekonywania
- wizjonerskie myślenie
- umiejętność podejmowania ryzyka
- zorientowanie na działanie
- umiejętność podejmowania trudnych decyzji
Oprócz polityków takimi liderami o cechach funkcjonalnego psychopaty często są menedżerowie finansowi, biznesmeni (to najprawdopodobniej można powiedzieć o Steve Jobsie i obecnie o Jeffie Bezosie – właścicielu Amazona lub Eltonie Musku – szefie Tesli), agenci służb specjalnych ( z ich literacko-filmowym ucieleśnieniem w osobie Jamesa Bonda), wybitni chirurdzy i inni superspecjaliści w innych zawodach.
Psychopaci dysfunkcjonalni (niekoniecznie przestępcy, ale zawsze wywierający destrukcyjny wpływ na rzeczywistość społeczną) sprowadzają owe wymiary do:
- powierzchownego czaru
- pretensjonalności
- manipulowania ludźmi
- artyzmu w oszustwie
- eksternalizacji odpowiedzialności
- umiejętności fabrykowania zawiłych historii
- impulsywności
- poszukiwania dreszczyku emocji
- ubóstwa emocjonalnego.
III.
W polityce mieliśmy i mamy do czynienia z psychopatami u władzy. Ograniczając się tylko do europejskiej i anglosaskiej historii XX w. niewątpliwie psychopatami (destrukcyjnymi) sprawującymi władzę byli Lenin, Stalin, Mussolini i Hitler. Osobowość psychopatyczną (ale o przewadze zachowań konstruktywnych) miało też kilkoro prezydentów USA. Badacze amerykańscy z Fundacji Badań Osobowości Historycznych w Houston (Steven Rubenzer – psycholog sądowy oraz Thomas Faschingbauer – prof. psychologii) dokonali analizy osobowości prezydentów USA na podstawie ich biografii i przy wykorzystaniu kwestionariuszy testu NEO do badania psychopatów. Wykazali oni, że znaczna liczba przywódców USA wykazywała wyraźne cechy psychopatyczne, a na prowadzenie w tej lidze wysunęli się John F. Kennedy i Bill Clinton nieznacznie wyprzedzając obu Rooseveltów. Można zasadnie przypuszczać, że obecnie Donald Trump ma ochotę na pierwsze miejsce na liście amerykańskich politycznych i jednocześnie dysfunkcjonalnych psychopatów .
IV.
Na podstawie dotąd przytoczonych twierdzeń oraz informacji można wreszcie podjąć próbę charakterystyki obozu władzy PiS-landii. Oczywiście nadal narzędziem jest tutaj PPI z jego ośmioma wymiarami i ich konkretyzacjami.
Jedna okoliczność nasuwa się z dużą mocą: w pislandzkim obozie władzy nie ma psychopatów funkcjonalnych, są sami dysfunkcjonalni. Ich działania związane są z wszystkimi wymiarami i dyspozycjami w PPI (inwentarzu osobowości psychopatycznej). Oczywiście nie wszystkie z tych dyspozycji są jednakowo intensywnie i jednocześnie wykorzystywane w praktyce politycznej tego obozu – każdorazowo decyduje i selekcjonuje wykorzystywanie tych dyspozycji i nastawień konkretna sytuacja społeczno-polityczna. Niewątpliwie mamy tutaj do czynienia z impulsywnym nonkonformizmem (czyli zmianą dla samej zmiany – w gospodarce, oświacie, kulturze, w obszarach związanych z bezpieczeństwem obywateli i ich praw obywatelskich. Mamy do czynienia z eksternalizacją winy (przykłady poniżej), a także z makiawelicznym egocentryzmem, notoryczną kłamliwością i systematycznym mataczeniem oraz krańcową bezdusznością i brakiem empatii wobec tych, którzy nie spełniają kryteriów prawdziwego Polaka-Patrioty (tj. człowieka lepszego sortu). Scharakteryzuję ich wykorzystywanie poprzez wskazanie na praktyki polityczne i społeczne kilku z przedstawicieli tego obozu: Kaczyńskiego, Macierewicza, Blaszczaka i Zbigniewa Ziobro. Osobno wspomnę jedynie o Andrzeju Dudzie i Beacie Szydło. Oryginalni – oprócz Wodza – są Macierewicz i Ziobro, pozostali jawią się jako echo tj. wierne pasy transmisyjne psychopatii Prezesa. Wszystko to jest podbarwione i uzasadniane przez instrumenty politycznym wyznaniem wiary ( czyli religią schorzałej wyobraźni wedle ks. prof. Tischnera) i mitotwórczą polityką historyczną.
Wielki Brat charakteryzuje się narcystycznym egocentryzmem (bp. chęć bycia emerytowanym zbawcą ojczyzny wyrażona w wywiadzie z Teresą Torańską). Pod tę dyspozycję podpada również cały zbiór jego twierdzeń, że nikt nas nie przekona, że białe jest białe i że my stoimy tam, gdzie robotnicy, a nasi przeciwnicy są tam, gdzie stało ZOMO. Egocentryczny narcyzm – jak twierdzi prof. M. Kofta – często stymuluje ksenofobię, wrogość i agresję wobec tych, którzy przez „narcyza” uważani są za zagrożenie. To z kolei przyczynia się do sytuacji, w której ważnym elementem argumentacji i narracji Wielkiego Brata jest eksternalizacja winy na Tuska (wszystko – nawet klęski żywiołowe – to wina Tuska), Merkel i złej Unii Europejskiej – podchwycona i konsekwentnie stosowana przez jego polityczne otoczenie. Dalej notoryczna kłamliwość i skłonność do mataczenia – wyrażająca się w atakach na Trybunał Konstytucyjny (przed pisowskimi zmianami), na Sąd Najwyższy i szerzej na zbiorowość sędziowską, Wyrazem cynicznej kłamliwości i mataczenia oraz konfabulacji jest też ciągle podsycana histeria w sprawie katastrofy smoleńskiej jako rezultatu rzekomego zamachu-spisku. Tzw. miesięcznice są nie tylko wyrazem skłonności do kłamstwa oraz manipulacji, ale stają się instrumentem budowania zawiłych historii i przekazów. Kaczyńskiego charakteryzuje makiawelizm – stąd wyraźna fascynacja Carlem Schmittem (hitlerowskim prawnikiem i współautorem ustaw norymberskich) oraz językiem propagandy nazistowskiej -zwłaszcza w charakterystykach uchodźców oraz swoich przeciwników.. Wielokrotnie ujawnia też wyraźny deficyt empatii (znowu uchodźcy). Nie można tutaj pominąć też dzielenia społeczeństwa na lepszy i gorszy sort (to też refleks języka nazistowskiego – nadludzi i podludzi).
Antoni Macierewicz jest wybitnym kłamcą obozu władzy. Słynne jest jego mataczenie w sprawie spowodowanej przez siebie katastrofy drogowej w okolicach Torunia, ale także w kwestii przetargu na śmigłowce oraz rzekomej sprzedaży fregat Mistral przez Francję za pośrednictwem Egiptu do Rosji, zatrudniania Misiewicza oraz statusu Wacława Berczyńskiego w przetargach na wspomniane śmigłowce i samoloty dla Vip-ów. Warto też wskazać na bezwzględność i upór w dymisjonowaniu mającej cywilną odwagę kadry oficerskiej w wojsku, obsadzanie stanowisk wg kryterium lojalności bez względu na kompetencje, kolejne rozbijanie wywiadu i kontrwywiadu. Wszystko to jest połączone z powierzchownym czarem wobec dziennikarek i dziennikarzy jako instrumentem mataczenia i ukrywania prawdy w różnych kwestiach związanych z resortem obrony.
Zbigniew Ziobro prowadzi do destrukcji wymiaru sprawiedliwości i do przekształcenia go z polskiego w pislandzki. Prokuratura już została przetrzebiona, teraz przyszła kolej na sądownictwo – stąd ustawy o KRS i ustroju sądów powszechnych, a także próba zniszczenia autorytetu Sądu Najwyższego. W tym obszarze mieści się też jego psychopatyczna walka z lekarzami i sędziami, którzy mieli nieszczęście być uwikłani w sprawę leczenia oraz badania okoliczności śmierci jego ojca. W latach 2005-2007 niszczył polską transplantację, teraz zaś niszczy polską kardiologię. Założył sobie chyba, ze jego ojciec będzie nieśmiertelny, w związku z czym jego śmierć musi być skutkiem zbrodniczego działania. Nienawiść do dotychczasowego wymiaru sprawiedliwości wynika z faktu, że nigdy nie był w stanie osiągnąć wyższych poziomów edukacji prawniczej.
Mariusz Błaszczak w swoim resorcie – podobnie jak Ziobro u siebie – doprowadził do czystki kadrowej i destrukcji policji. Mataczy w sprawie przemocy i łamania praw obywatelskich przez policję. Zajmuje wyraźnie pozbawione empatii stanowisko wobec uchodźców, silnie odwołujące się do argumentacji rasistowskiej i podsyca ksenofobię społeczną oraz tworzy klimat do nienawiści i ataków na obcokrajowców. Instytucjonalnie mataczy w kwestii przeciwdziałania agresji na tle rasistowsko-nacjonalistycznym lekceważąc ją nakazując policji takie działania i zachowania rejestrować jako incydenty wyłącznie chuligańskie. Mataczy w sprawach wypadków komunikacyjnych BOR – m.in. Andrzeja Dudy i Beaty Szydło. Na konferencji prasowej orzeka o winie kierowcy seicento przez co wpływa na pracę służb policyjnych, ekspertów komunikacyjnych oraz prokuratury i utrudnia/blokuje pomoc prawną dla tego uczestnika zdarzenia. Takich destrukcyjnych działań ministra jest więcej. Najnowszym przykładem wyczerpującym wszystkie właściwości omawianego zaburzenia osobowości w wersji destrukcyjnej jest sprawa śmierci Igora Stachowiaka i próba „zamiecenia pod dywan” poprzez zaniechania i przeczekanie. Rozpowszechnia kłamstwo, że ofiara „troskliwości” policji była poszukiwana za oszustwo, gdy w rzeczywistości był poszukiwany świadek, który nie stawił się na rozprawę sądową. Okoliczność bycia pod wpływem narkotyków może być też zakwestionowana, ponieważ w komisariacie zastosowano wobec niego środek bezpośredni w postaci gazu oszałamiającego. Wyrazem myślenia psychopatycznego jest też próba maskowania tego incydentu poprzez odwołanie do katastrofy (wg ministra – spisku i zamachu) smoleńskiej. Wszystkie te – i inne w związku ze wspomnianą wyżej katastrofą komunikacyjną B. Szydło – ujawniają psychopatyczną skłonność do eksternalizacji winy i odpowiedzialności.
Można byłoby tutaj także wspomnieć o destrukcyjnym psychopacie – odkrywcy Republiki San Escobar, ale byłoby to znęcanie się nad małogramotnym ministrem, zatem pominę go. Krótko jedynie wspomnę o jescze dwu przedstawicielach obozu władzy – Beacie Szydło i Andrzeju Dudzie. Obydwoje posiadają cechy nieszczęśliwych (i mało kompetentnych oraz mało wiarygodnych) psychopatów destrukcyjnych (dysfunkcjonalnych). Stanowią echo echa Wielkiego Brata – czyli są jego marionetkami.
Na koniec pasywni i populistyczni zwolennicy pislandzkich rozwiązań: mam tutaj na myśli część elektoratu PiS-u oraz Kukiz-15 oraz innych ugrupowań (w pewnej części także PO, Nowoczesnej i różnych wariantów lewicy). Część spośród nich kieruje się buntem wobec zastanej sytuacji, część zaś poszukiwaniem dreszczyku emocji oraz destruktywnie zinterpretowanym mesjanizmem, indywidualizmem oraz populizmem (głównie prawicowym). Są to ludzie wywodzący się z bardziej izolowanych lub samoizolujących się wobec innych kultur oraz nacjonalistycznie nastawionych środowisk – zarówno wielkomiejskich (choć w mniejszości) jak i małomiasteczkowych i wiejskich, których główną cechą jest czarno-biały ogląd rzeczywistości, podatność na propagandę i przeświadczonych o istnieniu prostych recept na problemy kraju, Europy i świata. Poziom wykształcenia nie ma tutaj większego znaczenia, podobnie jak poziom zamożności i doświadczeń życiowych. Nieco większe znaczenie może mieć wiek – ale niekoniecznie obciąża to osoby starsze!
Wśród tej zbiorowości dużą rolę odgrywają niewątpliwi beneficjenci członkostwa w UE tj. rolnicy. Wspomnieć należy też o osobach mających w swoim doświadczeniu życiowym epizod pobytu za granicą (zawodowy lub turystyczny) lecz impulsywnie samoizolujący się wobec innych kultur. Nie zaskakuje więc, że znaczna część imigracji zarobkowej w Wlk. Brytanii zionie niechęcią (niekiedy nienawiścią) wobec „ciapatych” oraz innych rezydentów pochodzących z dawnego imperium brytyjskiego. Także wspomnieć trzeba o liczącym się odłamie Polaków mieszkających w Niemczech (mających lokalne prawa wyborcze) i w dużej mierzy glosujących w wyborach samorządowych na jawnie antyemigrancką i antypolską Aktion für Deutschland.
Podsumowując: widocznie Polacy już tak mają, że nie lubią wyciągać wniosków, nie lubią planować i przewidywać, lubią za to odrzucać wiedzę na rzecz propagandowych mitów i przekazów dnia i sytuacji. Wszystko to są cechy zespołu dysfunkcjonalnej psychopatii i dlatego – jak stwierdzał już Jan Kochanowski – nasi rodacy i przed szkodą i po szkodzie byli i pewno będą głupi.